2023.04 – Słowenia, Chorwacja i Albania. NCL Cruise

Podróż po Europie zaczęliśmy od Włoskiego Triestu. Wynajęliśmy tam samochód, którym pojechaliśmy do Lublany, stolicy Słowenii. Ambasadorem RP jest tam pan Krzysztof Olendzki, były Konsul Generalny RP w Vancouver.

Była więc okazja do spotkania z nim i jego małżonką Joanną. Powspominaliśmy czasy, kiedy był on Konsulem Generalnym w Vancouver. Jego pobyt i pełnienie przez niego tej funkcji, zapisał się w naszej pamięci, jako jeden z najlepszych i najbardziej lubianych konsulów RP w naszym mieście. Podobnie jak jego poprzednik konsul Krzysztof Czapla.

Ambasador Krzysztof Olendzki wraz z małżonką Joanna, zaprosił mnie i moją żonę Elę do Ambasady RP w Lublanie. Niestety nasz bagaż nie doleciał na czas i na wizycie w Ambasadzie, ubrani byliśmy w ubrania podróżne.

Następnie pan Ambasador zabrał nas na wycieczkę samochodową po okolicy i pokazał nam kilka ciekawych miejsc w Słowenii. Zobaczyliśmy między innymi, sławne Jezioro Bled i Bazylikę Najświętszej Marii Panny w Brezje.

Niestety pogoda nie dopisała i zwiedzanie było pod parasolami. Tak się składa, że pan Ambasador ma szczęście do deszczowych miast. Lublana podobnie jak Vancouver ma statystycznie dużo opadów deszczu. Na zakończenie dnia pan Ambasador zaprosił nas na kolację w restauracji, gdzie miło powspominaliśmy czasy kiedy był on w Vancouver, oraz dyskutowaliśmy na różne bardziej współczesne tematy.

Ambasador Krzysztof Olendzki podczas pełnienia urzędu Konsula Generalnego RP w Vancouver, dekorował mnie Złotym Krzyżem Zasługi RP. Zobacz wpis: https://jerzykusmider.com/2015/11/08/2015-11-08-zloty-krzyz-zaslugi-rzeczypospolitej-polskiej-dla-zeglarza-z-vancouver/

Wraz z małżonką żegnał mnie również, jak wypływałem moim jachtem „Varsovia” na długi rejs na Alaskę. Było więc dużo tematów do dyskusji.

W porównaniu z innymi stolicami europejskimi Lublana jest niedużym miastem. Ładny widok na miasto jest ze wzgórza, na którym znajduje się zabytkowa twierdza.

Niestety, podczas naszego dwudniowego pobytu w stolicy deszczowa pogoda ograniczała możliwości zwiedzania. Wracając do Triestu pogoda poprawiła się. Dla odmiany padał śnieg, ale w końcu pokazało się słońce.

Po drodze odwiedziliśmy sławne groty „Postojnska Jama”. Jest tam olbrzymi labirynt podziemnych jaskiń.

Żeby dotrzeć do najciekawszych miejsc, trzeba jechać podziemną kolejką,.

Kolejka przejeżdża przez kolejne jaskinie. Miejscami są tylko wąskie korytarze, w których z trudem mieści się kolejka, ale za chwilę wjeżdża się w olbrzymie komnaty, które mogłyby pomieścić nawet kilkaset ludzi.

Można było z bliska podziwiać malownicze stalaktyty i stalagmity, z których cały czas kapie woda. Są one ciekawie podświetlone tak, żeby lepiej można było podziwiać to, co stworzyła sama natura.

Po dojechaniu kolejką do najciekawszych miejsc można było przejść po wyznaczonej drodze pomiędzy tymi cudami natury. Trzeba było bardzo uważać, żeby nie poślizgnąć się na mokrym chodniku, bo cały czas kapało na głowę. Dobrze, że miałem czapkę z daszkiem i nie kapało mi na nos.

Potem była dalsza jazda, czyli powrót kolejką do wyjścia na zewnątrz.

Przy wejściu do tych grot jest zabytkowy młyn wodny.

Po powrocie do Triestu oddaliśmy samochód do wypożyczalni i przenocowaliśmy jedną noc w hotelu.

Następnego dnia zwiedziliśmy miasto i zaokrętowaliśmy się na statek NCL „Norwegian Star”. Zdjęcia z Triestu zobacz we wpisie o portach włoskich.

Pierwszym odwiedzonym portem był Koper, czyli znowu wróciliśmy do Słowenii. Około 20 Mil morskich płynęliśmy przez cała noc. Śmieje się, że szybciej można by dojść pieszo.

Spacer po zabytkowych wąskich uliczkach starego miasta.

Przyjemnie było pospacerować po mieście. Było pusto na ulicach, bo niedziela i widać było mało turystów.

W porciku dla małych łodzi też nie było tłoku.

CHORWACJA

Kolejny port i jednocześnie następne odwiedzone państwo to Split w Chorwacji. Mieliśmy kabinę z balkonem, tak że mogliśmy cały czas oglądać wpływanie do portu i panoramę miasta. W tym rejsie statek był naszym pływającym hotelem, bo codziennie odwiedzaliśmy inny port i było nowe zwiedzanie.

W Splicie jest dużo marin jachtowych, bo jest tam jedno z większych centrów żeglarstwa czarterowego w Chorwacji. Bardzo popularne miejsce odwiedzane przez żeglarzy z Polski.

Bulwar nadmorski z palmami sprawiał wrażenie tropików, ale nie zapomnieliśmy, że kilka dni wcześniej, tylko dwieście kilometrów na północ od Splitu, jechaliśmy samochodem po ośnieżonej drodze.

Tutaj świeciło słońce. Zwiedziliśmy stare miasto i zabytkową katedrę z wysoką więżą.

Z wieży tej można podziwiać panoramę miasta z widokiem na port i dachy z czerwonej dachówki.

ALBANIA

Następny dzień i następne odwiedzone państwo. Tym razem Sarande w Albanii. Miasto to i jego okolice są lokalnym kurortem turystycznym.

Panorama portu podobna jest do chorwackiego Splitu. Typowy adriatycki obrazek.

Przystań dla małych łódek, jest również podobna do innych adriatyckich porcików.

Pojechaliśmy taksówka zobaczyć lokalne ośrodki turystyczne. Kierowca mówił, że miejsca te najbardziej upodobali sobie turyści ze Skandynawii. Jest tutaj taniej niż w innych miejscach i dlatego bardzo dużo inwestują oni w bazę hotelową tego rejonu. Spotkaliśmy też dużo Polaków z Polski, którzy też lubią wakacje w Albanii.

Zwiedziliśmy też antyczne wykopaliska z typowym rzymskim amfiteatrem.

To był ostatni port Adriatyku i dalej nasz statek ruszył kursem na Sycylię.

Więcej o tym rejsie czytaj we wpisach:

Dodaj komentarz